czwartek, 24 stycznia 2013

Bezdrzewne kredki Progresso (24 kolory)


Witam, witam, tak jak obiecałam na facebooku dzisiaj pozwolę sobie ponudzić trochę, po raz kolejny już, na temat kredek od czeskiego producenta, Koh-i-Noor'owskie PROGRESSO. Pozwolę sobie zaznaczyć, że te niemalże kultowe sztyfty w swojej karierze dorobiły się już kilku designów opakowań, więc może się ono różnić, ale to te same kredki wewnątrz ;) Tyle słowem wstępu, teraz konkrety...:


Czynnikiem odróżniającym PROGRESSO od innych kredek składającym się na pierwsze wrażenie to na pewno ich waga. Są ciężkie, kiedy weźmie się do ręki kartonowe pudełko oblekające dwa solidnie wykonane pięterka z plastiku, w których gości po dwanaście pięknych, soczyście kolorowych kredek bezdrzewnych oblanych przezroczystym lakierem z nadrukiem sugerującym, iż można je nabywać na sztuki, można pomyśleć: "o cholera, ciężkie". Jeśli jesteś takim samym fanatykiem kolorów jak ja, oczy zabłysłyby Ci jakbyś ujrzał(a) źródełko wody na pustkowiu :D Prezentują się bajecznie, przez właśnie lakier, który otula   sztyft faktycznego koloru, więc kolor śladu nie różni się od reszty kredki. Sprawiają wrażenie szklanych. Osobiście obchodzę się z nimi jak ze świętym gralem, gdyby któraś się złamała - pękłoby mi serce O.o Sprawiają wrażenie perfekcyjnych, dopóki się jednej nie naostrzy, wtedy wygląda trochę kiczowato, jak świecówka... XD 


Niestety istna bajka kończy się kiedy zaczyna się z nimi pracować, podzielę je na dwie kategorie, jako kredki dla niezaangażowanych i niezaawansowanych "rysowników" i jako kredki dla tych, który coś od nich jednak będą chwieli wymagać. Nie można zarzucić im lichej kolorystyki bo barwy są soczyste jak krojona pomarańcza letnim popołudniem, aczkolwiek robota z nimi może okazać się męcząca. Sama nie polecam ich do użytkowania na papierze lekko fakturowanym, można się najeździć i zmordować, lekkie muśnięcia są ledwo widoczne. Odpada też planowanie czegoś szczegółowego, za to są świetne dla dzieci (starszych), które chcą poznawać moc kredek dobrej jakości. Nie wiem czy będę w stanie dobrze przekazać Wam tego, co mam na myśli, bo nie chce nikomu ani ich odradzić ani ich polecać na zabój. Sami zobaczcie jak sobie radzą na papierze lekko fakturowanym:


Moje zapędy w portretowaniu kolorem. Nie będę ich stosować do tego never again XD Myślę, że zdjęcie mówi samo za siebie.


Lekkie pociągnięcia na skórze i włosach. Kredka przez to, że ma gruby rysik , który dodatkowo szybko się tępi, wymyka mi się trochę spod kontroli, co mnie irytuje, ale to tylko takie moje małe marudzenie. Powiem tak, warto je mieć w swojej armii artykułów plastycznych, ale po kilku podejściach wiem już, że nie będę z nich namiętnie korzystać, może w szkole, jakieś szybkie projekty, aby nanieść intensywny kolor. Kolejnym wyłapanym przeze mnie defektem mogą być drobinki innych kolorów w danym sztyfcie. Jasna zieleń zaskoczyła mnie dyspozycją pigmentu ciemnej zieleni. Nie lubię takich niespodzianek, szczególnie w jasnych kolorach... Narzekałam na ich zły duet z fakturowanym papierem, ale wspomnę co nieco też o gładkim. Przechodzenie z jednego tonu w drugi też nie jest jakąś czystą przyjemnością, moje odczucie jest takie, że trzeba się trochę bardziej postarać niż przy standardowych kredkach, ale dla chcącego nic trudnego, krycie jakie zapewniają trochę to wynagradza :D Proszę spojrzeć na niedokończony projekt reklamy prasowej:


Pierwsze dwa zdjęcia przedstawiają zaangażowanie i chęci, trzecie zaś... No, lepiej nie brać PROGRESSO do rąk, jeśli chce się coś zrobić "na odwal", efekt będzie żaden. W rzeczywistości wygląda to nieco subtelniej. Chyba popróbuję coś jeszcze z nich wykrzesać, robiąc jakieś interesujące tła do prac o tematyce fantastycznej na przykład, rezultat może być atrakcyjny i zajmujący :) Chce poruszyć już ostatnie kwestie związane z tymi kredkami, które na dobrą sprawę były moimi pierwszymi :D Bardzo podoba mi się to, jak zachowują się pod wpływem gumowania, no, może nie w każdej sytuacji. Świetnie radzi sobie z nimi plastikowa gumka, typowa taniocha prosto z Chin, gorzej traktuje je gumka chlebowa. Wydaje mi się, że są średniej miękkości, nie za miękkie i nie za twarde co jest ich atutem moim zdaniem, za twarde wywołały by u mnie wściekliznę, nie lubię się męczyć rysując. Ich okrągły kształt może powodować wiele złamań, podczas wędrówki kredek po biurku czy czymkolwiek. Na samą myśl łzy żalu mi się cisną do oczu XD Jeżeli masz zamiar je używać regularnie, prawdopodobnie szybko znikną. Obowiązek częstego temperowania, przez spory rysik znacznie w tym "pomoże". To co mnie dziwi przy tym produkcie najbardziej to cena, waha się niesamowicie. W osiedlowych papierniczych dostaniemy je do 4 dych (25 kol.), w Auchanie cena mnie zastrzeliła, kosztowały 25 zł, w tej samej ilości. Więc mam problem z oznaczeniem ich jako tanie lub nie. Empik dwunstkę oferuje za prawie 30 zł, więc co jest grane...? Cena zależy od tego gdzie je znajdziecie. Teraz pora na standardowe zdjęcie kolorów dostępnych w opakowaniu:


Zdjęcie mimo, że było robione aparatem, nie skanowane, dobrze oddaje ich intensywność. Liczby przy nich są numerem koloru. Pod trójką chowa się ciepły odcień bieli jakby kto nie zauważył :D Podpisałam je, być może komuś się spodoba dany kolor, kupi osobno, nie wiem. Myślę, że tu skończę swoje wywody podkreślając kilka wad i zalet:

ZALETY: 
- soczyste barwy
- jakość za stosunkową niską cenę
- świetny produkt na prezent!
- kredki są piękne
- szeroko dostępne
- lekka charakterystyczna woń
- zmazują się pod wpływem gumki

WADY:
- wahające się ceny
- trzeba się nimi napracować
- nie nadają się wszystkich technik rysunkowych
- możliwość szybkiego uszkodzenia

16 komentarzy:

  1. Długi post, ale ciekawy~
    Co do samych kredek to miałam kiedyś przyjemność z nich korzystać, jednak szczerze mówiąc nie spodobały mi się D:
    Ogólnie kredki to bardzo złe stworzenia, nie lubimy się wzajemnie, więc może to dlatego c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z kredkami trzeba się zakumplować, to prawda...
      a co do długości postu, sama się sobie dziwię, że na temat kredek potrafię tyle napisać O.o

      Usuń
  2. Też je lubię :D Głównie do tła, bo do szczegółów to się średnio nadają. I fajnie się mieszają z Coloursoftami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zauważyłam je w Twoim epickim piórniku :D muszę kiedyś nabyć coloursofty, moje marzenie *,*

      Usuń
    2. Także i moje MARZENIE :D

      Usuń
  3. No nie lubię smutnych kolorów. Wiosna jest radosna, a więc i mój nagłówek, mimo brzydkiej aury, jest pozytywny. :) Dziękuję.
    Mam te kredki! Strasznie mi się połamały niestety! :/ A trochę za nie że tak powiem "zabuliłam". ^^ Nie maluję jak Ty. Były mi nie wiem do czego potrzebne, ale sprawiały mi radość za każdym razem, jak miałam coś nabazgrać na kawałku papieru.. Najładniejsze kolory, to jasny zielony i jasny niebieski! Ohh ^^ :D
    -effekta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to w tym wszystkim chodzi, o radość :D Thaaak~! Zielony jasny najpiękniejszy!

      Usuń
  4. Ciekawy post! ^^
    Ja posiadam tylko czarny kolor ale nie mogę narzekać zawsze się przydaje przy rysowaniu i kolorowaniu^^
    Osobiście chciałabym posiadać całe opakowanie! :)
    Super przedstawiłaś przejścia kolorów^^
    aż zachciało mi się skończyć jedną prace, którą meczę xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooch, to te. Mam co do nich baaardzo mieszane uczucia, praca z nimi to jednocześnie przyjemność i udręka. Mają fantastyczne odcienie czerwieni, żywe i intensywne, super czerń i biel. Resztę bym wywaliła do kosza XD
    Ale ogólnie fajne są do kolorowania dużych powierzchni bez detali, np. teł. Wkurza mnie jednak ich woskowatość i to, że średnio, a właściwie wcale nie mieszają się z żadnymi kredkami, których używam.
    Moje przykłady prac robione tymi oto kredkami:
    http://enerai.deviantart.com/art/Windy-Coast-206638008 w sumie to cała praca była nimi robiona
    http://enerai.deviantart.com/art/Passion-Burning-free-206756283 fioletowe i czerwone elementy pracy

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam takie XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Rysowałem nimi w dzieciństwie, to były najlepsze kredki jakie miałem. Tylko tymi kredkami naprawdę umiałem rysować. Teraz trafiłem na rozszerzoną plastykę i planuję sobie ponownie takie kupić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam takie, lecz 11 kredek na 24 połamane p[rzez moje małe rodzeństwo :'( Kredki spisują się świetnie, i ma pani racje- nie do wszystkich technik się nadają, ja używam je trochę do mangi, ale raczej do szkolnych rysunków

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam 2 kolory w dzieciństwie i nawet nie wiedziałam że to te o.O

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja posiadam 12 kolorów progressów akwarelowych i jestem z nich bardzo zadowolona. Mam w planach zakupić także i te :)

    OdpowiedzUsuń
  11. czy są dobre jako kredki kryjące?

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawy blog, szkoda ze porzucony..

    OdpowiedzUsuń